Drobne zakupy wyszły ciut większe - obie z Karoll kupiłyśmy sandały :-) Wygodne, ładne i tylko 70 PLN. Niestety w żadnej z aptek nie udało nam się znaleźć igły (w trakcie trekkingu wbił mi się kolec w ramię i pęsetą nie udało się go wyjąć).
W ramach przerywnika kulinarnego wybraliśmy się do restauracji indyjskiej. Jedzenie 2 x droższe niż lokalne, ale dobre :-)
Jeśli o mnie chodzi wygrywa jazda pociągiem bez klimatyzacji, tu przynajmniej można otworzyć okno. Niestety przez większość czasu czuć spaliny:/
W Bangkoku gorąco i duszno. Do hotelu dotarliśmy kolo 10. Średnio mila pani na recepcji stwierdziła że możemy dopłacić za 1 dzień i już się zameldować, ale nie skorzystaliśmy :-)
|
Widok z okna |
Zostawiliśmy bagaże i wybraliśmy się obejrzeć Chinatown i tamtejsze świątynie oraz bazar kwiatowy.
Dziś ostatni dzień roku wg kalendarza chińskiego. Mam nadzieję że wieczorem będą jakieś obchody.
Teraz chłodzimy się w apartamencie :-)
|
Wat Traimin |
|
Targ kwiatowy |
|
Chinatown |
|
Chinatown |
|
Chinatown
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz