wtorek, 24 lutego 2015

Zatoka Phang Nga

Dzisiejsza wycieczka bardziej przypominała te opisywane na blogach :-)
Zatoka Phang Nga
Wyruszyliśmy z lekkim opóźnieniem, ale tym razem się nie stresowaliśmy. W połowie drogi mieliśmy postój, gdzie poznaliśmy naszą przewodniczkę (ladyboy) i dowiedzieliśmy się że nasza grupa będzie liczyła 30 osób :-)  Nawet byli Polacy.

Głównym celem wycieczki była wyspa Jamesa Bonda (a naszym rejs po zatoce i lasy namorzynowe.
Morze było wyjątkowo spokojne i specjalnie nie kołysało (w przeciwieństwie do poprzednich 2 wycieczek), rejs był krótki, 30 min na zdjęcia i ciąg dalszy.
Wyspa Jamesa Bonda
Część grupy miała wykupioną opcję z kajakami, my nie. Trochę się zdziwiliśmy bo kajaki były z 'przewodnikiem', który wiosłował, a pasażerowie mieli się tylko rozglądać... Oni opłynęli kawałek wysepki, my trochę więcej :-)  dalej było kolejne 20 min przerwy na soczek (i ew zakupy). Następnie popłynęliśmy do floating village (muslim) na obiad i znów 40 min na zakupy...

Floating Village
Kajaki i handel na wodzie :)
Z wioski do 'przystani' wzdłuż lasu namorzynowego i koniec pływania. Dalej już busem do świątyni z małpami (można kupić banany i kukurydzę i pokarmić- odpuściliśmy) i nad 'wodospad' się ochłodzić. Wodospad to trochę duże słowo, powiedziałabym strumyk z przełomami :-). Ale nogi udało się ochłodzić, i nawet pojedyncze rybki nas poskubały :-)
Powoli czujemy zbliżający się koniec urlopu. Jutro wracamy nocnym autobusem do Bangkoku, gdzie mamy jeszcze 1 nocleg i powrót do kraju...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz